poniedziałek, 27 maja 2013

"...Świat między wierszami największy ukrył skarb..."

Współczesny świat, jak pisał uznany socjolog Zygmunt Bauman, charakteryzuje się dynamiczną oraz wszechobecną płynnością. Dotyczy ona bowiem zarówno sfery publicznej, jak i coraz częściej życia prywatnego ludzi. Płynność powoduje przesuwanie, zacieranie, a nawet „rozpuszczanie” istniejących dotychczas granic. Te zaś wytyczane były poprzez wypracowane oraz utrwalone w czasie reguły, normy i wartości będące zarazem budulcem struktury społecznej. Dzisiejsze przyspieszenie tempa życia, spowodowane uprzemysłowieniem oraz rozwojem nauki i techniki, wymusiło na społeczeństwie przystosowanie się do nowego trybu życia, a tym samym oderwaniu się od tradycyjnego pojmowania świata. Struktura społeczna, niegdyś trwała i spójna, uległa przekształceniu. Zanikła jedna właściwa droga, którą ludzie mogli podążać, a zastąpił ją szereg niekończących się, kłopotliwych wyborów. Człowiek został uwolniony od ograniczającego go niegdyś miejsca i czasu oraz kultury, która zaczęła stawać się coraz bardziej globalna i uniwersalna. Elementy kulturowe mieszają się i przenikają, wzbudzając u ludzi poczucie dezorientacji i chaosu. Zmiana ta została dostrzeżona i coraz częściej staje się przedmiotem badań lub też chwytliwym tematem dla artystów. Skupiając się na tych ostatnich, jednym z dzieł podejmujących problemy współczesnego świata jest film S. Coppoli „ Między słowami”.



   

Obraz S. Coppoli jest opowieścią o dwojgu, formalnie, niepowiązanych ze sobą ludzi - amerykanów, znajdujących się na różnych etapach życia. Bob jest zamężnym, wychowującym dwójkę dzieci aktorem, którego zastój w życiu zawodowym zmusił do wyjazdu i podjęcia pracy nad reklamą whisky. Charlotte jest świeżą absolwentką studiów filozoficznych, która nie potrafi jeszcze znaleźć własnego miejsca w świecie, stąd decyduje się na dotrzymanie towarzystwa swojemu małżonkowi – fotografowi w czasie delegacji. Drogi bohaterów filmu przecinają się w jednym z największych i najbardziej zatłoczonych miejsc na świecie, jakim jest Tokio. Miasto uderza, w świeżo przybyłych bohaterów ogromną różnorodnością, dynamiką, hałasem, ale także przepychem. Znakiem charakterystycznym staje się jednak wszechobecna ikonografia, której nadmiar oraz nieuporządkowanie wzbudza w bohaterach uczucie zagubienia i chaosu. Pulsujące światła, ogromne billboardy, neony, czy plakaty rozmieszone na każdym z możliwych budynków, mieszają się ze sobą i niemalże oślepiają przybyszy. Są przejawem kultury wizualnej, kultury obrazów. Tokio może być synonimem współczesnego świata, który skupia różne, a jednak przenikające się wzajemne kultury. Mimo niezrozumienia niektórych elementów, ludzie mogą, a czasami są zmuszeni przystosować się do powszechnych obyczajów. 

Bohaterowie filmu „Między słowami” mogą być z kolei przedstawicielami społeczeństwa żyjącego zmieniającym się świecie. Są ludźmi wychowanymi w zupełnie innej kulturze, którym przyszło się zderzyć z wymogami późnej nowoczesności, o której pisał A. Giddens. Zarówno Bob, jak i mąż Charlotte zmuszeni są do podjęcia pracy poza granicami kraju. Przekroczenie granic nie stanowi obecnie właściwie żadnego problemu. Ludzie mogą się przemieszczać i, jak pokazuje przypadek Boba, utrzymywać relacje z własną rodziną. Odległość nie jest już przeszkodą. Tutaj pojawia się także rola mobilności i elastyczności we współczesnym świecie oraz zmiany ich wartościowania. Obowiązujący dawniej osiadły tryb życia, uznawany także za tradycyjny, który cechował się większym ustatkowaniem, założeniem rodziny i przywiązaniem do miejsca, pozbawiony został wszelkich zalet. W obliczu permanentnego rozwoju, gonitwy za tym co nowsze i lepsze, osiadły tryb życia jawi się jako prymitywny. Świat wymaga od swoich obywateli wspomnianej już elastyczności i gotowości do podejmowania nowych wyzwań i wyborów. Mierzenia się z ryzykiem, które z dnia na dzień rośnie. Jak pisał U. Beck, dzisiejsze społeczeństwo jest właśnie społeczeństwem ryzyka, zmagającym się z zagrożeniami, ale także wraz z postępem, modernizacją samodzielnie wytwarzającym kolejne.

Bob i Charlotte są reprezentantami „ludzi bez domu”, których życie w większej mierze toczy się w drodze. Chcąc zaspokoić swoje potrzeby, są zdani na ciągłą wędrówkę i zmianę miejsca zamieszkania. Życie zawodowe nie ogranicza się bowiem, jak dawniej, do jednego zajęcia, lecz wymaga wielu kwalifikacji i umiejętności. Wobec ciągłej gonitwy, niepewności, niekończących się wyborów oraz zmartwień o karierę, pieniądze, prestiż, filmowe postaci zatracają samych siebie i zapominają o tym, co potrzebne do szczęścia. Ich związki przypominają wymyślone przez U. Becka „zombi-kategorie” i „zombi-instytucje”. Są martwe, a jednak żywe, bowiem choć utrzymały swoje nazwy, w żaden sposób nie pełnią swojej roli. Bohaterowie uciekli w związki, nie chcąc pozostać samotnymi, jednak w natłoku spraw nie potrafią się ze sobą komunikować. Gubią się we własnych relacjach, gdyż dla ich połówek znajdują się inne, ważniejsze rzeczy. Życie, zmusza do wyborów, a niejednokrotnie określenie własnego stanowiska, nie spotyka się ze zrozumieniem i aprobatą drugiej strony. Relacje bohaterów przypominają układy partnerskie, polegające na wymianie mało istotnych informacji. Codzienne zmaganie się z przeciwnościami losu sprawia, że ludzie wpadają w rutynę i odsuwają partnera na margines. Dopiero przypadkowe znajomości otwierają oczy na bezsens dotychczasowego życia. Budzą uśpione przez lata uczucia.

Nie bez powodu film S. Coppoli został doceniony przez krytyków oraz szerokie grono zwykłych odbiorców. Odzwierciedla on bowiem kondycję współczesnego człowieka. Porusza problemy, z którymi przyszło mu się zmierzyć wraz z tempem rozwoju i przemian. Każdy z nas, w przedstawionych przez reżyserkę bohaterach, dostrzec może fragment samego siebie. Przesłanie filmu jest niewątpliwie uniwersalne i ponadczasowe. Może, a raczej powinno zostać potraktowane jako przestroga przed utratą własnego „ja” i zagubieniem się w poplątanych ścieżkach życia. Mimo, że reżyserka nie podsuwa widzowi żadnych gotowych rozwiązań jak uniknąć sytuacji, w której znaleźli się jej bohaterowie, wydaje się, że odpowiedź ukryta jest w samym tytule filmu. Może powinniśmy nauczyć się czytać między słowami, wszystko to, co oferuje nam dzisiejszy świat? Może tylko wtedy będziemy w stanie dostrzec sedno szczęścia, odróżniając je od złudzeń, które wypełniają nasze życie.

sobota, 18 maja 2013

Chiny w kolorze blue.

 „Chiny w kolorze blue” to film dokumentalny opisujący wyczerpująca pracę za 20 groszy na godzinę. Piekło stworzone na ziemi. I nadzieja na lepsze życie. Jest to opowieść o ciemnej stronie chińskiego zagłębia produkcyjnego.

Bohaterką filmu jest 17-letnia Jasmine, która opuszcza rodzinną wioskę i przeprowadza się do Kantonu, gdzie podejmuje pracę w fabryce dżinsów. Pracuje po kilkanaście godzin na dobę, a za każdą dostaje wynagrodzenie o równowartości 20 groszy.



Jasmine mieszka na czwartym piętrze w wąskiej klitce razem z dwunastoma koleżankami z pracy, swoimi rówieśnicami. "Nigdy nie patrzyłam na świat z tak wysoka" - cieszy się. Ale entuzjazm szybko mija. Po paru tygodniach dziewczyna jest tak zmęczona, że nie może jeść i zasypia w pracy. Ma jednak nadzieję, że po miesiącu pracy dostanie wynagrodzenie i pojedzie odwiedzić rodzinę, niestety tak się nie dzieje, ponieważ pracodawca tłumaczy jej, że musi popracować jeszcze aby zdobyć zaufanie. Często zdarza się tak, że pracownicy zostają rano poinformowani, że „dziś wszyscy mają nadgodziny”, a i tak większość pracuje do 24, bo wtedy są wydawane darmowe posiłki, a przecież na inne ich nie stać. 

Życie w Kantonie to jednak nie tylko ciężka praca. Dziewczyna nie traci nadziei, że praca w fabryce pozwoli jej na lepsze jutro. Wspólnie z koleżankami snuje marzenia o planach na przyszłość i czekającej na nią wielkiej miłości…

Taka sytuacja w Chinach jest na porządku dziennym. Myślę, że ten dokument dość jaskrawie ukazuje problemy chińczyków, a przede wszystkim kobiet jako taniej siły roboczej, a często darmowej siły roboczej. W prasie i w Internecie można znaleźć wiele innych artykułów na ten temat np. o samobójstwach w chińskiej fabryce firmy Foxconn, budującej urządzenia Apple, które były związane z nieludzkimi warunkami pracy (o czym możecie przeczytać w jednym z naszych poprzednich postów pt. Not for sale).


   
Postanowiłam podjąć się analizy tematu związanego z pracą, która towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów i dotyczy każdego z nas. Większość ludzi marzy o pracy, w której można realizować własne hobby, ale czy na pewno? Po obejrzeniu w/w filmu  nie jest to dla mnie takie oczywiste. Jak wiadomo nigdy nie jesteśmy sami, od urodzenia do śmierci otaczają nas inni, my układamy nasze życie wśród nich. Zbieramy różne doświadczenia i uczymy się kontaktu z innymi, kształtują się nasze postawy  – taki proces w socjologii nazywamy socjalizacją. Żyjemy w społeczeństwie i uczymy się jak wykonywać role, które przyjdzie nam odgrywać. W wypowiedziach głównej bohaterki w/w dokumentu widać wyraźnie wpływ tzw. znaczących innych na jej wychowanie, na to co myśli i kim jest. Kiedy wyrusza do pracy w fabryce ma 17 lat (choć znajdują się tam także młodsze dziewczyny), ale od zawsze wiedziała, że w końcu się tam znajdzie, była do tego jakby predestynowana. Dla niej to oczywiste – jest przecież kobietą i nie jest jedynym dzieckiem w rodzinie, jest druga, młodsza – a w Chinach prowadzona jest polityka kontroli urodzeń, preferowana jest rodzina 2+1 (tzw. rodzina nuklearna). Często dochodzi do mordowania niemowląt, a aborcja stała się codziennością, tak samo jak łapówki – ale rodzina Jasmine jest biedna, a ona musi odwdzięczyć się rodzinie za to, że postanowili ją wychować. I tak właśnie postępuje, zachowuje się całkowicie konformistycznie, zachowuje się tak jak większość dziewcząt wokół niej, ulega wpływowi większości. 



Jasmine pracuje w fabryce, produkuje jeansy, które rozprowadzane są po całym świecie. Wstaje jak jeszcze jest ciemno i pracuje aż się znów ściemni, a czasami nawet 24 h na dobę, bo trzeba wyrobić się z zamówieniem, inaczej nie będzie wypłaty… W większości fabryk w Chinach panuje coś na wzór oligarchizacji, czyli opanowywania kontroli nad organizacją przez niewielkie grono, kierujące się własnymi interesami, egoistycznymi. Ma tam miejsce instrumentalna efektywność, uzyskiwanie jak największych rezultatów w możliwie najmniej kosztowny sposób (przy najmniejszych nakładach). Szef fabryki podporządkował sobie całkowicie pracowników, ale nie dlatego, że jest charyzmatyczny, nie dlatego, że dobrze ich wynagradza, ani nie dlatego, że jest tyranem... szefem fabryki jest tak naprawdę państwo, i to ono miało największy wpływ na to, że ta instrumentalna efektywność ma się bardzo dobrze w chińskich fabrykach i że nie brakuje taniej siły roboczej, a wykorzystywanie ludzi do takiej pracy nie budzi dużego sprzeciwu. A przecież, teoretycznie, pracownicy mieliby szanse się bronić, strajkować, jest ich więcej, odczuwają poczucie deprywacji, dlaczego więc tego nie robią? Po prostu w toku socjalizacji zostało im wpojone, że tak ma być. Jednostki zachowują się więc konformistycznie w stosunku do władzy.
A jeżeli nawet ktoś próbuje się wyłamać, zachować dewiacyjnie, to żeby to dało efekt, to musiałby mieć poparcie w innych współpracownikach, ale takiego w chińskich fabrykach nie znajdzie. Świadomość społeczna pracujących tam ludzi jest szeroko rozpowszechniona, swoją sytuacje tłumaczą sobie wszechogarniającą ideologią stworzoną przez państwo. Boją się wyłamać, aby nie stracić pracy (chociaż w mniemaniu Europejczyków stać ich na wiele więcej). Dla nich jest to rzeczywistość, Chiny maja inną kulturę niż Polska, więc praktycznie nie można sytuacji w fabrykach w obu tych krajach do końca porównywać. Myślenie grupowe, mentalność ludzi są odmienne. Szef w takim zakładzie pracy w Chinach jest autorytetem, w ciągu dnia pracy ludzie są kontrolowani przez swoich przełożonych bez przerwy, a za najmniejszy błąd obcinana jest pensja. Oprócz tego z głośników wydobywa się muzyka teoretycznie mająca zachęcić do pracy, a w praktyce przypominająca o ciągłej kontroli. 

Myślę, że ten sam mechanizm, ta sama motywacja, która zmusza nas do tego aby wstać wcześnie rano kiedy dzwoni budzik, nawet jeśli marzymy o tym aby pospać dłużej, działa na tych ludzi w fabrykach – robią to co muszą.

Trailer dokumentu możecie zobaczyć poniżej, natomiast cały film dostępny jest na vod.