Niewątpliwie wielu
specjalistów z zakresu nauk humanistycznych, niejednokrotnie zastanawia się,
jak naprawdę wygląda edukacja seksualna dzieci. Jednym z nasuwających się
wniosków może być to, że rodzicie nie poświęcają zbyt wiele czasu na rozmowę z
dojrzewającymi pociechami. Dorośli, którzy sami nie zdobywali podobnej wiedzy
od rodziców, nie potrafią przekazać jej swoim dzieciom. Trudno im przełamać
strach i obawy. Tymczasem problem rodzi problem, bowiem brak wiedzy ze strony
nieletnich, zmusza ich do edukacji na własną rękę. Często jednak, zdobyte przez
nich informacje, pochodzą ze źródeł, których rzetelność pozostawia wiele do
życzenia.
Analizując informacje
ukazujące się choćby w prasie, ale także weryfikując doświadczenia z własnego
życia, zauważyć możemy, że wiedza o seksie przekazywana przez nauczycieli w
szkołach jest niewystarczająca, a często wręcz nieco spóźniona. Zajęcia z
wychowania o życiu w rodzinie realizowane są, w zdecydowanej większości
placówek, pomiędzy V, a VI klasą podstawową. Dostępność informacji jaką
umożliwił współczesny rozwój technologiczny, przyczyniła się do tego, że wiedza
dzieci w tym wieku jest wyższa niż moglibyśmy zakładać, a program realizowany przez
pedagogów nie obejmuje nawet jej połowy.
W konsekwencji tego
dojrzewający nastolatek wchodzi w konflikt ze swoim rodzicem. Zbyt późna próba
uświadomienia dziecka czym naprawdę jest seks budzi w nim agresję, bowiem
zaczyna traktować owy temat jako wstydliwy i nieodpowiedni do poruszania z
dorosłym. Czas, kiedy pociecha zdobyła określoną wiedzę, jest najgorszym do
umoralniania i instruowania dziecka.
Najczęstszym błędem
popełnianym przez rodziców podejrzewających pociechę o praktyki seksualne jest
atakowanie i straszenie niechcianą ciążą. W tej sytuacji konflikt narasta i
przyczynia się do większej tragedii niż mogłaby nastąpić tuż przed podjęciem
rozmowy. Bombardowanie dziecka informacjami, które na domiar złego często
bywają przejaskrawione, spowoduje zamknięcie się podopiecznego na rodzica.
Skutkiem tego kolejna rozmowa na podobny temat, może być zupełnie niemożliwa, a
dziecko na złość lub dla udowodnienia własnej niezależności, uczyni wszystko
czego mu zabroniono.
Jaka więc powinna być
edukacja seksualna? Moim zdaniem, przede wszystkim, trzeba zdać sobie sprawę z
tego, że wstydliwe dla dziecka sprawy, powinny być traktowane z niezwykłą
subtelnością. Uwagi dotyczące seksu nie mogą być nasycone pejoratywnymi
znaczeniami, bowiem sposób ten będzie miał odwrotne do zamierzonych skutki. Od
wieków wiadomo, że zakazany owoc smakuje najlepiej. Warto, by edukacja na temat
współżycia odbywała się stopniowo i jak najwcześniej, ale co najważniejsze - osobami
wprowadzającymi dziecko do tego tematu powinni być sami rodzice. Jest to jedyna
możliwość by zweryfikować to, jakie informacje docierały do małolata do tej
pory oraz jakie zostaną mu przekazane na tym wczesnym etapie. Nie jest to
jednak łatwe i nierzadko nadal mamy z tym wiele problemów.
Obawami, które mogą
pojawić się wraz z rozważaniem podjęcia rozmowy o seksie, to między innymi
strach przed zachęceniem dziecka do przedwczesnego rozpoczęcia życia intymnego.
Rodzice boją się, że podopieczni zmarnują sobie życie w momencie, kiedy dopiero
je zaczynają. Należy jednak zaznaczyć, że jest to podejście błędne. Dziecko
poprzez wczesne rozmowy o seksie, uczy się z rozwagą dobierać swoich przyszłych
partnerów. Myślę także, że wczesne uświadomienie małolata o tym, że warto
szanować swoje ciało, przyczyni się do nie popełnienia przez niego kardynalnych
błędów. Współcześnie bowiem, szczególnie wśród nastolatków, dziewictwo jawi się
jako coś uwłaczającego, a więc należy jak najszybciej się „tego” pozbyć. To
właśnie uleganie takim opiniom wyrządza wśród młodzieży najwięcej szkód.
W Internecie pojawia się
coraz więcej artykułów traktujących o tym, jak rodzic powinien rozmawiać z
dzieckiem o seksie. Nie brakuje w nich „dobrych” rad, które często miast niwelować
istniejący problem, dodatkowo go zaogniają. Tymczasem społeczeństwo, a przede
wszystkim rodzice, powinni uświadomić sobie, że to nie dzieci, a oni sami są
przyczyną własnych zmartwień. Ciekawość rozwijająca się wraz z wiekiem dziecka
jest najczęściej zupełnie bezinteresowna i wynika z naturalnej potrzeby
zgłębiania wiedzy o świecie. To dorośli czyniąc z pewnych tematów tabu,
skłaniają młodych do wypróbowania tego, co zakazane. Czekają na moment, który
ostatecznie nigdy nie jest odpowiedni. Dzieci natomiast rosną i coraz wcześniej
wiedzą. We współczesnej prasie już wielokrotnie pojawiały się alarmujące artykuły
o przedszkolakach, których zabawy nawiązują do sfer erotycznych. Zasadny staje
się więc cytat Karla Krausa będący tytułem mojej pracy. Najwyższy czas, by
rodzice nauczyli się słuchać swoje dzieci i „najwyższy czas, by dzieci
uświadomiły rodzicom tajemnice życia płciowego”.
Dla rozluźnienia możecie obejrzeć jeden z odcinków "Przemyśleń Niekrytego Krytyka", który dotyczy kwestii tego, jak wytłumaczyć dziecku "skąd się biorą dzieci":
Kiedy według was powinna zaczynać się edukacja seksualna? Doświadczyliście jakichś ciekawych sytuacji na zajęciach "Wychowania do życia w rodzinie"? Macie jakieś śmieszne lub żenujące historie związane z tym tematem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz