Żaden człowiek nie
rodzi się jako członek społeczeństwa. Nie zna wartości i norm, które są
społecznie akceptowane, ani też nie zna swojej pozycji w hierarchii. Według
uczonych: Bergera i Luckmanna, jednostka posiada jedynie predyspozycje, dzięki
którym potrafi przejmować istniejącą już rzeczywistość.
Największą rolę w procesie socjalizacji, bo o nim mowa, odgrywają osoby z
najbliższego otoczenia, a zatem: rodzice, czy grupa sąsiedzka. To od nich w
głównej mierze zależy to, jak jednostka ukształtuje swój charakter i
światopogląd. Współczesne zasady wychowawcze charakteryzują się liberalnym
podejściem rodziców, co daje duży zakres swobody ich dzieciom. Nie zawsze
jednak, co pokazuje historia, obowiązywał podobny model wychowawczy. W okresie
przed I Wojną Światową wśród rodziców panowały zupełnie inne poglądy. Metody te opierały się na bezwarunkowej
dyscyplinie, podporządkowaniu oraz egzekwowaniu ewentualnego nieprzystosowania.
Przyczyniało się to w dużej mierze do budowania wypaczonego postrzegania świata
przez dzieci oraz patologicznych zachowań. Jednym z krajów, w którym ów model
obowiązywał były Niemcy, a konsekwencje tejże socjalizacji nakreśla nam Michael
Haneke w filmie p.t. „Biała Wstążka”.
Obraz austriackiego
reżysera osadzony jest w małej protestanckiej wiosce na północy Niemiec w przededniu
wybuchu I Wojny Światowej. Historia, jaką autor filmu chce nam przekazać,
opowiadana jest przez nauczyciela, który sam jest czynnym uczestnikiem zdarzeń.
Przekazuje wiedzę uczniom, ale uczy także nas – widzów. Wieś, którą Haneke tworzy na naszych oczach
jest cnotliwa, pobożna, zdyscyplinowana, zhierarchizowana. Na szczycie piramidy
tych relacji znajduje się baron – główny pracodawca. Szacunkiem obdarowywani są
także: rządca, pastor, czy wspomniany już lekarz. Jak dowiadujemy się jednak w
trakcie filmu, każda z tych osób ukrywa jakąś tajemnicę: nieślubne dziecko,
molestowanie, zdradę, tyraństwo, czy choćby zwyczajną nieczułość. Tymczasem
zacna wieś staje się miejscem, w którym dochodzi do przerażających i
niewyjaśnionych zdarzeń. Już w pierwszej scenie filmu jesteśmy świadkami zamachu
na życie lekarza, porwania i wychłostania dziecka, czy też okaleczenia
niepełnosprawnego chłopca. Mogłoby się wydawać, że wobec fałszywej cnotliwości
społeczności, ktoś usilnie pragnie wymierzyć sprawiedliwość. Oczyścić grunt z
kalających go jednostek. Historia nie okazuje się jednak taka prosta, bowiem bezpośrednimi
świadkami serii okrutnych zbrodni są także najmłodsi członkowie społeczności –
dzieci.
Innym, jednak nie
pobocznym, wątkiem filmu staje się kwestia prywatnych relacji pomiędzy ludźmi.
Nie odpowiadają one jednak tym, które znamy z codziennego życia. Są
sformalizowane, wyzute z uczuć oraz wszelkich emocji. Zauważyć to można w
relacjach damsko-męskich, gdzie kobiety są upokarzane i zdominowane, a mimo
wszystko nie walczą o szacunek i nie akcentują swoich praw. Pokornie znoszą
rozkazy płci przeciwnej akceptując warunki w jakich przyszło im żyć. Znacznie
gorszy przejaw obojętności, a zarazem dominacji mamy okazję obserwować na
przykładzie stosunków pomiędzy rodzicami, a dziećmi. Najmłodsze pokolenie
wychowywane jest niemalże na zasadzie bezwzględnej tresury obejmującej formy
przemocy zarówno psychicznej, jak i fizycznej. Dzieci uczone są bierności,
posłuszeństwa, ale przede wszystkim bezmyślnego wypełniania rozkazów zleconych
przez swoich opiekunów. Przykładową sceną może być zachowanie pastora, kiedy pociechy
spóźniły się na wieczorny posiłek.
Ojciec karze dzieci uciekając się do bicia, jednak wzbudza w nich także
poczucie winy budując przeświadczenie, że są egoistyczne i złe. Zakłada im
tytułową białą wstążkę, symbol niewinności i czystości, która ma być swoistym
przypomnieniem jak należy się zachowywać. Paradoksalnie jednak staje się ona
swojego rodzaju naznaczeniem i upokorzeniem. Wytknięciem błędów popełnionych
przez najmłodszych. Socjalizacja ta okazuje się mieć kluczowy wpływ na ich
późniejsze działania, bowiem utrwala przekonanie, że sprawiedliwość
wyegzekwować można jedynie za pomocą kary, siły i przemocy.
Istotny jest wobec
tego sposób w jaki reżyser kończy swoje dzieło filmowe. Zagadka pozostaje
nierozwiązana, jednak podejrzliwy i dociekliwy widz może dopatrzeć się pewnej
analogii. Podejrzenie o wszystkie dokonane zbrodnie pada na najmłodsze
pokolenie. Skoro wychowane zostało w warunkach agresji i nienawiści do
wypaczonych zachowań, to niewykluczone, że samo reprodukowało będzie podobne
postawy. Michael Haneke jeszcze zanim wprowadza nas w zdarzenia jakie miały
miejsce w małej wsi, w usta narratora – nauczyciela, wkłada swój komentarz:
„być może rzucą one niemal trochę światła na niektóre sprawy tego kraju”. Jak
się okaże, to krótkie i niepozorne zdanie stanie się kluczową wskazówką dla rozwikłania
zagadki. Wskazówką – bowiem celem autora filmu jest nie jest dostarczanie
gotowych rozwiązań, czy rzucanie podejrzeń, a jedynie zwrócenie uwagi, że każdy
może być winny. Zło może narodzić się nawet w najmniejszej jednostce.
Kluczową kwestią w
filmie Hanekego staje się zatem wspomniana przeze mnie
socjalizacja oraz metody jakie ówcześni rodzice wykorzystywali, by ukształtować
swoje pociechy. Protestancki model wychowania, oparty na bezwzględnym rygorze i
okrucieństwie, określić można mianem
kryzysowego dla ówczesnego narodu niemieckiego. Wychował on bowiem jednostki,
które wchodząc w dorosłe życie nie będą zdolne do empatycznego postrzegania
świata, tak samo jak nie będą skłonne do okazywania pozytywnych uczuć.
Postawioną przeze mnie tezę, potwierdzają badania, jakich przeprowadzenia podjął
się niemiecki socjolog Theodor Adorno. Wraz ze współpracownikami, udowodnił on,
że postawy charakteryzujące się dużą agresją, czy uprzedzeniami swoje źródło
mają we wczesnych doświadczeniach dziecka w rodzinach, w których panowały
szorstkie, chłodne relacje splatające się z nadmierną dyscypliną oraz rygorem.
Dzieci wychowane w takich warunkach będą miały skłonności do osobowości
autorytarnej, wspieranej dużą wybuchowością oraz gniewem. Nieletni, którym w
dzieciństwie brakowało poczucia bezpieczeństwa, w dorosłym życiu, swoją agresję
przelewać mogą na grupy mniejszościowe, niedysponujące żadną siłą. Dzięki
takiemu zachowaniu uzyskają one szacunek, jaki niegdyś same musiały oddawać
swoim dogmatycznym rodzicom. T. Adorno zaznacza także, że osoby o wysokim
wskaźniku autorytaryzmu, budują w sobie przekonanie, że dominacja niektórych
ludzi nad innymi jest czymś zupełnie naturalnym.
Podobnie może być w przypadku dzieci przedstawionych przez M. Haneke w filmie
„Biała Wstążka”. Agresywny stosunek rodziców do ich początkowo niewinnych
przewinień, niewątpliwie przyczynił się do podobnie wypaczonych zachowań.
Dzieci dowiadując się o prywatnych patologicznych relacjach, jak: molestowanie
córki przez lekarza, który powinien być ucieleśnieniem dobra i empatii, czy
tyraństwa pastora – człowieka zyskującego szacunek w zamian za tortury swoich
podopiecznych, mogły zapragnąć wymierzenia sprawiedliwości. Na zło trzeba
reagować złem – tego nauczyły się w domu, takie zatem będą widziały rozwiązanie
rozpościerających się we wsi niegodziwości. Nieletni z filmu austriackiego
reżysera odpłacali pięknym za nadobne jednocześnie upewniając się, że ich
postępowanie jest właściwe. Jeden z uczestników zbrodni, mały synek pastora,
spacerując nad przepaścią kusi los, by dowiedzieć się, czy to co uczynił jest
rzeczywiście złe. Do ratującego go nauczyciela zwraca się słowami: „Dałem Panu
Bogu okazję by mnie zabił. Nie zabił mnie więc jest ze mnie zadowolony”.
Film Michaela Haneke
nie pozostawia złudzeń. W ani jednej sekundzie ponad dwugodzinnego seansu, nie
ma przełamania ogromnego dystansu pomiędzy rodzicami, a dziećmi. Reżyser zaś
nie daje żadnych odpowiedzi: dlaczego? Z prelekcji wygłoszonej w 2005 roku w Klagenfurt
University w Austrii, przez amerykańskiego psychoanalityka Lloyda de Mause możemy
dowiedzieć jak w historii wyglądała ewolucja dzieciństwa, a w tym wychowanie
dziecka przed I oraz II Wojną Światową. Pierwszą znaczącą cechą był brak
szacunku do płci żeńskiej. Rodzące się dziewczynki jeszcze jako niemowlęta były
zaniedbywane oraz nierzadko bardzo źle traktowane. W życiu dorosłym, co widać
także w „Białej wstążce”, charakteryzowały się dużą uległością i
podporządkowaniem. W wielu przypadkach jednak, dziewczynki były zwyczajnie
mordowane, albo bezpośrednio przez matki, albo kobiety pełniące rolę niani.
Drugim przykładem destrukcyjnych metod wychowawczych było istniejące
przekonanie, że dziecko może przerodzić się w rządzącego ojcem i matką tyrana.
Stąd też pojawiły się praktyki nieokazywania wzruszenia na wrzask dziecka. Taka
obojętna postawa rodziła chłód i obojętność w późniejszym życiu dziecka, ale
jak dowodzi P. Zimbardo przyczynia się także do zaburzeń psychiatrycznych. W
jednych ze swoich badań wykazał on, że dzieci które były częściej maltretowane,
wykazują objawy złości, nadmiernego gniewu, ale także agresji. Matki stosujące praktykę niewzruszenia i obojętności niejednokrotnie
przetrzymywały dzieci w odizolowanych pomieszczeniach, by przyzwyczaić je do
dyscypliny i uległości. Nie był to
jednak jedyny przejaw maltretowania nieletnich. Oprócz znęcania
psychicznego, stosowano także kary fizyczne. Dzieci były bite za najmniejsze
przewinienia. Istniało bowiem przekonanie, że jest to jedyny sposób na pozbycie
się ich grzesznej natury. Jeden z niemieckich pediatrów tamtego okresu głosił
przekonanie, że bicie dziecka powinno zaczynać się już na etapie niemowlęctwa i
trwać tak długo, dopóki się ono nie podporządkuje. Taka postawa rodzica miała
przyczynić się do okazywania mu szacunku i posłuszeństwa przez potomstwo.
Oprócz bicia pojawiały się także metody wykorzystywania seksualnego, ale z
drugiej strony karania za sprośne zachowania i masturbację. Tę ostatnią
praktykę wiernie oddał Michael Haneke w „Białej Wstążce”. Pastor, wymuszając
przyznanie się jednego z synów do masturbacji, przywiązywał go łóżka, by
wyplewić z niego całą grzeszność i oczyścić ze zła.
Reżyser
„Białej Wstążki” nie dając ostatecznego rozwiązania zagadki podejmuje z widzem
swojego rodzaju grę. Zaskakuje i być może pobudza nieco znudzonego obserwatora.
Warto bowiem dodać, że forma do jakiej posunął się autor filmu jest specyficzna
tak samo, jak i jego treść. Film pozbawiony jest kolorów oraz ścieżki
dźwiękowej. Czarno-białe sceny przemocy dodają dziełu dodatkowego chłodu i
wzmagają w widzu negatywne emocje. Brak podkładu muzycznego zdaje się
nieustannie przypominać, że ów obraz nie został stworzony w celach
rozrywkowych. Ma za to zmuszać do myślenia, przytłaczać i otwierać umysły
zabieganych ludzi na kwestie, które tak łatwo zrzucić na margines codziennych
spraw. Kim bowiem okażą się maltretowane i sterroryzowane dzieci za 20 lat? M.
Haneke w jednym ze swoich wywiadów wskazuje, że wszystkie rygorystyczne systemy
obowiązujące pod przymusem i bez żadnego prawa do sprzeciwu wywołują postawy
skrajne i agresję. Metody jakie zostały zaprezentowane w filmie M. Haneke mogą
zostać uznane jako panujący wówczas kryzys sytemu wychowawczego, bowiem już
niebawem te same dzieci z niemieckiej wioski na północy kraju, staną w
szeregach armii, która przyczyni się do eksterminacji milionów ludzi. Jest to
jednak tylko jedna z możliwych interpretacji, bowiem prawda jaką ukazuje nam
reżyser w „Białej Wstążce” jest uniwersalna i odnosi się nie tylko do tej
jednej specyficznej społeczności wiejskiej. Ma znacznie szerszy wymiar, bowiem obejmuje
ogólny proces socjalizacji, który kształtuje tożsamość człowieka. Zakorzenia go
w istniejącej rzeczywistości, którą później internalizuje i uznaje jako własną.
Dla spragnionych wiedzy:
- Aronson E., „Człowiek istota społeczna”, Wydawnictwo PWN, Warszawa 2009.
- Sztompka P., Kucia M., „Socjologia. Lektury”, Wydawnictwo Znak, Warszawa 2005
- Zimbardo P., Gerrig R., „Psychologia i życie”, Wydawnictwo PWN, Warszawa 2006.
- Płażewski J., Czy świat jest (immanentnie) zły?, Kino nr 7/8, 2009
- Syska R., Michael Haneke – okrutny moralista, Kino nr 11, 2009
- http://koniecmilczenia.pl/index.php?id=19&tx_ttnews%5Btt_news%5D=13&cHash=79d053017ea060f3387f25b8526904cd
- http://www.polityka.pl/kultura/rozmowy/1500765,1,rozmowa-z-michaelem-haneke.read
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz